Zbrodnia Katyńska

Maciej Korkuć

17 września na Polskę, od ponad dwóch tygodni samotnie walczacą z Niemcami, runeły siły sowieckich frontów: ukraińskiego i białoruskiego. 20 osłabionych batalionów Korpusu Ochrony Pogranicza, rozmieszczonych wzdłuż wschodniej granicy, nie było w stanie nawet opóźnic agresji około miliona żołnierzy Armii Czerwonej rzuconych na Polskę, przy wsparciu sił pancernych i lotnictwa. Opór często był spontaniczny, przy czym dodatkowe zamieszanie wprowadziła dyrektywa Naczelnego Wodza, aby – o ile to mozliwe – „z Sowietami nie walczyć”.

W nierównej walce

Dowódca KOP gen. Wilhelm Orlik-Rückeman, dowodząc pośpiesznie sformowana 7ƒ-tysieczną grupa operacyjna na obszarze Polesia, Wołynia i Lubelszczyzny, oprócz kilkudziesieciu potyczek stoczył dwie większe bitwy. Pod Szackiem rozbił sowieckie jednostki i zdołał przedrzec się w kierunku Podlasia. Natomiast 1 października 1939 r. pod Wytycznem, już po zachodniej stronie Bugu, stoczył ciężką bitwę z oddziałami Armii Czerwonej, dążącymi do pełnej likwidacji jego zgrupowania. Zacięte walki przeciw Rosjanom i Niemcom toczyły także jednostki Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie”, dowodzone przez gen. Franciszka Kleeberga. W Kodziowcach 101. pułk ułanów zadał ciężkie straty bolszewikom, skutecznie niszcząc ponad połowę z 40 nacierająych czołgów. 19 września Sowieci zajęli Wilno po stłumieniu tylko krótkiego oporu miasta, tracąc kilkudziesieciu poległych i kilkanaście wozów pancernych.




Do historii przeszła bohaterska obrona Grodna (20-22 września), przy walnym udziale młodzieży szkolnej. Sowieci, mszcząc się za poniesione znaczace straty, po zajęciu miasta rozpoczęli masowe aresztowania, a ponad 300 obronców wprost wymordowali. Do podobnych mordów dochodziło w licznych miejscowościach na obszarze całej wschodniej Polski.

Zesłańcy i więźniowie

W wielu rejonach Polacy musieli jednoczesnie bronić się przeciw jednostkom niemieckim i sowieckim. Po 10 dniach obrony oblężonego przez Niemców Lwowa, gen. Władysław Langner 22 września złożył broń przed Sowietami. Według podpisanego porozumienia o przekazaniu miasta, wszyscy polscy żołnierze mieli zagwarantowaną „osobistą swobode i nietykalność” po opuszczeniu miasta. W rzeczywistości, po złozeniu broni, wszystkich zołnierzy aresztowano. W sumie do sowieckiej niewoli dostało się ok. 240 tys. polskich żołnierzy i oficerów, z których do października 1939 r. ponad 40 tys. zwolniono, a kolejne 40 tys. przekazano Niemcom. Na terenach włączonych do ZSRR w latach 1940-1941 Rosjanie dokonali czterech wielkich operacji deportacyjnych polskich obywateli, których wywożono przede wszystkim na Syberię i w stepy Kazachstanu. Dostępne źródła sowieckie w sumie dokumentuja 327ƒ tys. deportowanych obywateli Rzeczypospolitej różnych narodowości. Równolegle z deportacjami w latach 1939-1941 na całych ziemiach wschodniej Polski prowadzono rozległe aresztowania. W więzieniach osadzono ponad 100 tys. osób, z których znaczną część wymordowano w ramach śledztw i zbiorowych mordów.

Zamordowana Polska

Filip Musiał

Jeńcy specjalnych obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku oraz część więźniów aresztowanych na Kresach byli intelektualną i patriotyczna elita. Musieli zginąć, by Sowieci mogli myśleć o podporzadkowaniu ziem polskich.
Decyzja o wymordowaniu oficerów i więźniów była wpisana w ciąg antypolskich działań. Wynikała z logiki sowietyzacji. Aby w pełni zawładnąć polskimi ziemiami, uniknąć groźby powstań czy jakichkolwiek innych działań, zmierzających do odzyskania przez Rzeczpospolitą suwerenności, Sowieci zamierzali zlikwidować warstwe przywódczą. Przeprowadzili masowe aresztowania urzedników, policjantów, żołnierzy, działaczy społecznych, polityków... Z tego punktu widzenia jeńcy obozów specjalnych stanowili ważną grupę. W cywilu byli nauczycielami, lekarzami, prawnikami, przedsiebiorcami, uczonymi – byli elitą intelektualną. Jako oficerowie rezerwy byli równocześnie elitą polskich sił zbrojnych. Ponadto w czterech wielkich falach zsyłek i deportacji w lutym, kwietniu i czerwcu 1940 oraz w maju 1941 r. w głab ZSRS – według źródeł sowieckich – zesłano ok. 330 tys. osób. W ten sposób Sowieci usunęli najlepiej wykształconych i najbardziej aktywnych Polaków wraz z rodzinami.


Decyzja

Przesłuchania Polaków, osadzonych w obozach w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku, przeprowadzane przez NKWD miały m.in. służyć rozpoznaniu tej zbiorowości. W marcu 1940 r. nadzorujący sowiecką bezpiekę Ławrientij Beria pisał do Stalina o polskich oficerach: „Biorąc pod uwagę, że wszyscy oni są zatwardziałymi, nie rokującymi poprawy wrogami władzy radzieckiej, NKWD ZSRR uważa za niezbędne: [...] – rozpatrzyć [ich sprawy] w trybie specjalnym, z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelanie”. Dodawał przy tym, że „sprawy [należy] rozpatrzyć bez wzywania aresztowanych i bez przedstawiania zarzutów”. Decyzję, zgodnż z sugestiami Berii, podpisało ‹5 marca 1940 r. siedmiu członków władz partii komunistycznej, w tym Stalin. Na tej podstawie Beria nakazał zamordowanie Polaków, ubierając tę decyzję w eufemistyczna forme rozkazu o „rozładowaniu” miejsc ich przetrzymywania.

Miesiąc pózniej, 3 kwietnia, z Kozielska wyjechał pierwszy transport jenców – przez Smoleńsk do Gniezdowa, a stamtąd na miejsce zagłady do lasu katyńskiego. W ciągu miesiąca strzałem w tył głowy zamordowano tam ponad 4400 Polaków. Transporty z Ostaszkowa ruszyły 4 kwietnia, ich celem był budynek NKWD w Kalininie (dzisiejszym Twerze). Do 22 maja w jego piwnicach strzałem w kark zabito ponad 6300 osób. Ich ciała pochowano zbiorowo w dołach w Miednoje. Jenców ze Starobielska mordowano w piwnicach budynku NKWD w Charkowie. Od ‹5 kwietnia do 13 maja strzałem w kark zamordowano tam ponad 3800 osób, które grzebano nieopodal w Piatichatkach. W sumie w tych trzech miejscach zginęło 14552 osoby.
Polskich więźniów aresztowanych na Kresach zabito i pochowano w innych miejscach zachodnich republik sowieckich. W Bykowni, nieopodal Kijowa, zabito i pogrzebano ponad 3400 osób, w miejscu, gdzie w masowych grobach spoczywa około 150 tys. ofiar NKWD. Wciąż nieznane jest miejsce kaźni kilku tysiecy polskich więźniów. Część z nich spoczywa prawdopodobnie w masowych grobach koło wsi Kuropaty na przedmieściach Mińska.


Rany w tyle głowy

Anatomię zbrodni opisywał szef Zarzadu NKWD obwodu kalinińskiego Dmitrij Tokariew, mówiąc: „Pierwszy raz przywieziono [z Ostaszkowa] 300 ludzi. Okazało się, że za dużo. Noc była krótka i trzeba było kończyć już o świcie. Nastepnie zaczęto przywozic po 25". Władze polskie na uchodźstwie nie miały żadnych informacji o losie jeńców wojennych i więźniów. Po ataku III Rzeszy na ZSRS i nawiazaniu stosunków dyplomatycznych między Polska a Sowietami pytały o los oficerów pojmanych we wrzesniu 1939 r. Gen. Władysław Anders informował naczelnego wodza gen. Władysława Sikorskiego: „Od wyjścia z więzienia starałem sie o odnalezienie naszych żołnierzy ze Starobielska, Kozielska i Ostaszkowa. Otrzymywałem od władz sowieckich stale wymijające odpowiedzi. Naczelny Wódz, będąc w Moskwie, interpelował osobiście u Stalina, na co otrzymał odpowiedź, że prawdopodobnie oni uciekli”.

Los części z nich ustalono dopiero po odkryciu masowych grobów w Katyniu przez wycofującę się armię niemiecką, w kwietniu 1943 r. W komunikacie nadanym przez niemieckie radio, 13 kwietnia 1943 r., mówiono m.in., że odkopano: „dół mający 28‚ metrów długości i 16 metrów szerokości, w którym znajdowały sie ułożone w 12 warstwach trupy oficerów polskich w liczbie 3000. Byli oni w pełnych mundurach wojskowych, częściowo powiązani i wszyscy mieli rany od strzałów rewolwerowych w tyle głowy”. Obecny na miejscu ekshumacji, przeprowadzanej później przez Polski Czerwony Krzyż, Józef Mackiewicz mówił: „Straszliwy odór przyprawił mnie w pierwszej chwili o mdłości, zanim całym wysiłkiem woli zdołałem się opanować. Poszliśmy ścieżką usianą wydobytymi już rzedami trupów i tam, za grubą sosną, za wałem świeżo wykopanego piasku, spojrzałem w dół. […] Jeden, dwa, trzy trupy ludzkie robią już ciężkie i przygniatajace wrażenie. Proszę sobie wyobrazić ich tysiące, tysiące, i wszystkie w mundurach oficerów polskich...


Kwiat inteligencji, rycerstwo Narodu! Tworza warstwy w głab, warstwy ciał ludzkich jedne na drugich”. Na pytanie dziennikarza wileńskiego „Gońca Codziennego”, czy zamordowani nie stawiali oporu, odparł: „Owszem, stawiali. Znaczna część skrępowana była sznurami, niektórzy pokłuci bagnetami”.
Ze wzgledów politycznych alianci odżegnywali się poczatkowo od zajęcia jednoznacznego stanowiska w sprawie katyńskiego mordu – w końcu jego wykonawcy byli ważnym elementem koalicji antyhitlerowskiej. Sami Sowieci zresztą przez kilkadziesiąt lat twierdzili, że Polaków wymordowali Niemcy.
W broszurze wydanej w 1943 r. przez Delegaturę Rzadu na Kraj, władze Polskiego Państwa Podziemnego pisały m.in.: „W Katyniu mordowano Polskę – Polskę reprezentowaną przez synów wszystkich warstw Narodu Polskiego. W Katyniu wymordowano Polaków za to, że są Polakami, nie pytając, gdzie się urodzili, czy w chacie, czy w izbie robotniczej, czy w wiejskim dworze. I dlatego cała Polska, bez wyjątku zbrodnię katyńska jednakowo przyjęła i osądziła”.

Dodatek do "Gościa Niedzielnego" 11 kwietnia 2010